Szymon Broda

Od maja do października / na południu Europy/ trwa sezon turystyczny. Osobiście preferuję do celów wyjazdowych właśnie maj, wrzesień i październik, pozostawiając, podobnie jak wielu podróżników, czerwiec, lipiec i sierpień wakacyjnym tradycjonalistom. Uciążliwości obecnego klimatu stanowią wystarczającą przeszkodę w podróżowaniu, choć zdarzają mi się i w tym okresie drobniejsze wypady.

        

         Późną wiosną i latem, w niedalekiej przeszłości dane mi było odwiedzać kraje byłej Jugosławii / tutaj mam pewną skalę porównawczą z jesienią/, Rumunię i Ukrainę / Zakarpacie i Huculszczyznę/ a także jednorazowo Danię / nie mówiąc o tradycyjnych wypadach czeskich, słowackich i regionalnych/.

         Możliwości organizacyjne nie pozwalają zwykle  na wiele, ale w wyniku determinizmu sytuacyjnego kształtuje się marszruta na styku szlaków bardziej alternatywnych i klasycznych – unikam głównych korytarzy zorganizowanej turystyki i pojawiam się na przedpolach świata opisywanego przez Andrzeja Stasiuka. Pojawia się wartka akcja przeżyć ale także przygoda intelektualna, kontynuowana po powrotach.

 

         Zawsze powinno być inspirująco – przyrodniczo i kulturowo. Cieszy, kiedy można znaleźć materiał do odmiennych od ogólnie przyjętych spostrzeżeń i komentarzy, kiedy można postrzegać rzeczywistość w odmiennej perspektywie.

 

         Pod względem kulturoznawczym najbardziej fascynujące wydają się różne żywioły Słowiańszczyzny i wielobarwność mozaiki środkowoeuropejskiej w jednoczesnym zastoju i w ruchu przemian – obszary umiarkowanie przejściowe i zdążające ku granicom cywilizacyjnym, pogranicza swojskości i inności.

 

         Mimo konieczności podejmowania wielu wysiłków i pewnych ograniczeń logistycznych najwięcej możliwości zagłębiania się w otoczenie dają podróże podejmowane na własną rękę z wykorzystaniem komunikacji publicznej. W miarę możliwości także na grupowych wyjazdach zorganizowanych staram się chodzić własnymi drogami. Przykładem celów takich penetracji być może klasycznie piękny Dubrownik widziany z pewnego, indywidualnego dystansu , osobliwości Lublany czyli Miasta Miłości albo impresje o przyrodzie Bośni i Hercegowiny. Warta bliższego obcowania klasyka Muzeum Thorvaldsena w Kopenhadze kontrastować może z prowincjonalną cerkwią w pełnej znaczenia, ale trzymającej się na uboczu, macedońskiej wiosce Vevcani, nie mówiąc już o elitarnym ośrodku sportów zimowych Bukovel koło Jaremczy / Huculszczyzna/, gdzie tajemnicze elity krajów WNP łączą luksus z nastrojem ludowej dyskrecji. Bywa, że takie miejsca pozostawiają swoje miejsce również w poezji. Resztę dopełniają komponenty wiedzy i wyobraźni w słowie, w którym wszystko się staje.

 

         Obecnie aura wspomnień znad Adriatyku w powiązaniu z wyobraźnią skondensowana w mitologii indyjskiej, lektura Joanny Rapackiej i Vikrama Setha inspirują moją twórczość rysunkową.

 

         Pragnę podzielić się z Państwem własnymi impresjami i życzyć wszystkim udanych wakacji!  

 

          

 

© 2013-2024 PRV.pl
Strona została stworzona kreatorem stron w serwisie PRV.pl